Czy największy szok już za nami? Jak długo jeszcze będą napływać niepokojące wiadomości? Jak pomagać i jak radzić sobie w tej tragicznej sytuacji? Na te i inne pytania każdy szuka odpowiedzi odkąd zaczęła się wojna w Ukrainie.
Szok i niedowierzanie to były pierwsze emocje zalewające społeczeństwo. Następnie, ludzie w ogromnych ilościach zaczęli mobilizować się do pomocy. Nieustające działania Polaków w tym kierunku spotkały się z podziwem na całym świecie. Na medal spisują się liczni wolontariusze na polsko-ukraińskiej granicy, a także w całym kraju. Pomagają też osoby mieszkające poza Polską, zarówno finansowo jak i własnymi rękoma. Pomoc jest konieczna.
Niestety, sytuacja odbija się również na nas, osobach, które nie są bezpośrednio poszkodowane obecną sytuacją. Choć ciężko porównać nasze troski z sytuacją osób uciekających z kraju objętego wojną, nie wolno zaniedbywać siebie i swoich bliskich. Podczas gdy świat nie otrząsnął się jeszcze z trwającej pandemii Covid-19 i jej skutków, już mierzymy się z kolejną, niewyobrażalną tragedią. Zachowanie własnych sił i zdrowia jest tutaj kluczowe, chociażby po to, by być w stanie pomagać dalej. O tym, jak sobie radzić wypowiada się Ewa Sama, jedna z uczestniczek programu telewizyjnego “Żony Miami”.

“Z niedowierzaniem śledzimy relacje napływające z Ukrainy. Wojna to doświadczenie traumatyczne, które wywołuje ogrom różnych emocji. Ważne jest, aby tych emocji nie unikać, bo są one nam potrzebne i trzeba umieć sobie z nimi poradzić, żeby się nie nawarstwiały. W tej wyjątkowo trudnej sytuacji bardzo ważne jest, abyśmy zadbali też o siebie. Pomoc będzie potrzebna jeszcze przez długi czas i nie możemy się wypalić.
Musimy postępować tak jak w samolocie. Najpierw zakładamy maskę sobie, żeby być w stanie pomóc innym pasażerom – nawet własnym dzieciom. Musimy pamiętać aby ładować nasze baterie, aby je regenerować. Bardzo ważne jest właściwe odżywianie, dobry sen, przebywanie z bliskimi, z którymi możemy porozmawiać o naszych emocjach.

Intensywna aktywność fizyczna obniża poziom kortyzolu, hormonu stresu, we krwi, co pomaga nam lepiej funkcjonować. Nie możemy zapominać o naszych dzieciach, bo one również przeżywają bardzo tę sytuację. Pomaganie to nie wyścig, to nie sprint tylko maraton. Rozmawiajmy o emocjach z naszymi dziećmi. Nie ukrywajmy informacji o wojnie, bo one i tak mają do nich dostęp i na pewno rozmawiają o tym w szkołach. Dzieci chcą wiedzieć od rodziców, że są bezpieczne, że będzie dobrze.” – mówi Ewa.
Jak wiemy, Ewa Sama, mieszkająca od wielu lat w Stanach Zjednoczonych, nie pozostaje obojętna i od początku angażuje się w pomoc. Poza wsparciem finansowym i zachęcaniem do pomocy, Polka osobiście przygotowuje i pakuje dary wraz z innymi wolontariuszami podczas zbiórek organizowanych w każdy piątek w siedzibie Global Empowerment Station w Doral na Florydzie.
Nikt nie może przewidzieć, przez jak długo i w jak dużych ilościach wsparcie będzie jeszcze potrzebne. Oby pomoc wszelkiego rodzaju nie ustawała, jednak aby tak było, warto wciąż dbać o siebie.